Moja przygoda z odchudzaniem i fitnessem - by Seba


Mam nadzieję, że moja historia okaże się dla Was motywująca ;)
Zawsze byłem raczej szczupły i prowadziłem sportowy tryb życia. Jak większość moich kolegów całe dnie jako dziecko i nastolatek spędzałem na boisku piłki nożnej lub koszykówki. Potem oczywiście jak to zwykle bywa przyszły inne atrakcje. Przesiadywania w barach, imprezy itp. Trochę przytyłem. Nawet ucieszyłem się z tego, bo uważałem, że jestem za chudy.

Wyjechałem do Anglii i tam praca, dom, praca, dom, imprezy ;) , praca, dom. Wiadomo, że po ciężkim dniu pracy człowiek jest głodny, więc szuka najszybszych i najbardziej kalorycznych rozwiązań. Jadłem po dwa razy dziennie, ale za to bardzo obficie. W pracy mieliśmy stołówkę na której niestety serwowane były rzeczy najbardziej tłuste i niezdrowe z możliwych. No ale człowiek głodny, to nawet lepiej, że serwują tłusto ;) 

Na początku było ok, bo przybyło dużo siły. Wiadomo jak to każdy facet chciałem być silny. No ale potem już tak fajnie nie było. Zacząłem gwałtownie tyć, sam nawet tego nie zauważając. Znajomi uświadomili mi, że bardzo przytyłem. Ale wraz z wagą ciała zwiększa się także poziom lenistwa, więc kontynuowałem swoją dietę stołówkową. Trwało to około 5 lat. Nawet się nie spostrzegłem jak na wadze było 104kg. 
I wtedy nadszedł dzień dla mnie przełomowy. Kiedyś z rana zobaczyłem w telewizji reklamę programu P90X. Spodobało mi się i pomyślałem, że jak ktoś może zrzucić kilkadziesiąt kilogramów to ja też mogę. Tym bardziej, że jak mówią znajomi, jestem bardzo upartym człowiekiem ;) 
Reklama P90X zbiegła się z faktem, że w mojej okolicy otworzyli nową i bardzo tanią siłownię. Więc się zapisałem bez namysłu zmotywowany reklamą P90X. Pierwsze miesiące były naprawdę ciężkie. Oprócz chodzenia na siłownię próbowałem także P90X i biegałem po parku. Na początku łapałem zadyszkę już po 200m. Z czasem jednak zacząłem biegać na luzie 12km. 
Wszystko szło gładko. Przez 8 miesięcy spadło na wadze 30kg. Ale…….. przy wadze 74kg miałem na sobie cały czas ok. 20% tłuszczu. Nadmierna aktywność i brak wiedzy na temat odżywiania spowodował, że gubiłem więcej mięśni niż tłuszczu. Zacząłem pilnie czytać i zagłębiać się w tajniki odżywiania. Po drodze prosiłem jeszcze o rady znanego polskiego kulturystę. Testowałem na sobie wiele sposobów i kilka z nich było błędem. Ale w końcu znalazłem właściwą drogę. Przeplatałem okresy redukcji tłuszczu z okresami nabierania masy mięśniowej wielokrotnie. W międzyczasie ożeniłem się i przeprowadziłem do Tajlandii. Niestety na początku przez kilka miesięcy nie miałem dostępu do siłowni, ale dietę nadal starałem się trzymać. Przyniosło to super efekt. Mimo braku treningu centymetry w pasie znikały dosyć szybko, a waga spadała tylko nieznacznie. O taki efekt mi chodziło. Dlatego właśnie zawsze podkreślam, że odżywianie jest na pierwszym miejscu, a trening to tylko taki dodatek. Moja przygoda i walka o sylwetkę trwa już ponad 2 lata. Szczerze mówiąc przez te 2 lata nie miałem żadnych chwil zawahania, czy chęci porzucenia tego. Chyba naprawdę jestem uparty :D 
Teraz ważę 70kg i mam zaledwie 9% tłuszczu. Ale to nie koniec. To cały czas dopiero początek. W kolejnym etapie chcę osiągnąć wagę 75kg i jeszcze mniej tłuszczu. Jak się zobaczy efekty i załapie „bakcyla” to fitness staje się sposobem na życie, a nie uciążliwą koniecznością :) 
Życzę Wam, abyście też znaleźli właściwą drogę. Ja Was mogę tylko próbować nakierować na właściwy tor. Macie szansę uczyć się na moich błędach. Trzymajcie formę ponad normę!!!
Pozdrawiam - Seba


3 komentarze:

  1. Wow! Całkiem inny człowiek :) Gratuluje samozaparcia i tej pięknej przemiany :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow! Całkiem inny człowiek :) Gratuluje samozaparcia i tej pięknej przemiany :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Seba właśnie dobiłem do 103 kg i trafiłem na Twój blog myślę, że dodałeś mi kopa. Bo jeść to ja lubię i to dużooooo. Czas ruszyć dupsko. Liczę na podpowiedzi czego się trzymać by dobrze zacząć. Pozdrawiam ;-)

    OdpowiedzUsuń